Od czerwca do sierpnia gościliśmy w naszym miechowickim klasztorze Siostry Wieczystki, które przygotowywały się do złożenia ślubów wieczystych. Dziś są już po zaślubinach z Jezusem. Osobiście było mi dane spędzić kilka chwil z s. Bernadetą, s. Dominiką, s. Mariam i s. Emilią. Był to piękny i cenny czas. Przed wyjazdem ks. Proboszcz podarował Siostrom ich portrety złożone z mozaiki zdjęć z okresu pobytu w Miechowicach. Z kolei Siostry zostawiły dla nas kilka słów o swoim powołaniu. W niniejszym i trzech kolejnych numerach będziemy publikować refleksje kolejnych Sióstr. Na pierwszy rzut s. Bernadeta – uśmiechnięta, konkretna i przesympatyczna.

Karolina

 

Kiedy ktoś pyta mnie o moje powołanie, zawsze wracam myślami do dzieciństwa. Miałam osiem lat, kiedy po raz pierwszy pojawiła się we mnie taka myśl, że chciałabym zostać siostrą zakonną. Była to prosta, dziecięca intuicja – pragnienie bycia blisko Pana Boga i niesienia pomocy innym.

W kolejnych latach to pragnienie gdzieś we mnie dojrzewało. Coraz częściej miałam poczucie, że Pan Bóg chce ode mnie czegoś więcej niż tylko zwyczajnego życia. W szkole średniej myśli o zakonie wracały bardzo wyraźnie, ale… ja wolałam je od siebie odsuwać. Prawdę mówiąc, uciekałam od głosu Boga. Wydawało mi się, że to za dużo, że to nie dla mnie.

Na studiach wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Zaczęłam pytać Pana Boga na modlitwie, czego On naprawdę ode mnie oczekuje. To nie były łatwe chwile – dużo wątpliwości, pytań, ale też ogromna tęsknota, żeby odpowiedzieć na Jego głos. W końcu podjęłam decyzję, że wstąpię do zakonu. Chciałam jednak najpierw skończyć studia, żeby mieć zamknięty ten etap.

Kiedy studia się skończyły, pojawił się kryzys. Zmieniłam decyzję. Poszłam do pracy, chciałam ułożyć sobie życie „po swojemu”. Ale Bóg nie dał mi spokoju. W sercu ciągle miałam to poczucie, że On mnie woła i że to wezwanie nie zniknie. I rzeczywiście – z czasem głos Pana stał się jeszcze mocniejszy.

Wtedy powiedziałam Bogu już dojrzale i świadomie: „Tak, idę za Tobą”. I to była decyzja, która dała mi wewnętrzny pokój.

I na koniec chciałabym wam powiedzieć jedno: Bóg naprawdę ma dla każdego z nas plan. Może czasem próbujemy uciekać, może się boimy, ale On nie przestaje kochać i wołać. Warto Mu zaufać, bo tylko wtedy serce znajduje prawdziwy pokój i radość.

S. M. Bernadeta Barełkowska, Prowincja Poznańska