Drodzy Parafianie,
W tej części prezentujemy rozważania drogi krzyżowej w oparciu o zapis "ROZWAŻAŃ W CZASIE NABOŻEŃSTWA DROGI KRZYŻOWEJ DLA PRACOWNIKÓW PIÓRA" autorstwa Kardynała Stefana Wyszyńskiego, wydawnictwa ZNAK z 1959 r. Całość ilustrowana jest fotografiami poszczególnych stacji Drogi Krzyżowej w naszej parafii.
Zapraszamy do lektury i modlitwy.
Wstęp
Najmilsze dzieci! Przypomnijmy sobie najpierw na tej drodze krzyżowej słowa Chrystusa Pana, który pierwszy odbył Drogę Krzyżową: „Jeśli kto chce iść za mną, niech weźmie krzyż swój, a naśladuje mnie”.
Kto z nas nie chciałby iść za Nim? Każdy z nas ma to poczucie, że musi przejść drogę Chrystusa, bo kto z Nim współcierpi, ten z Nim uwielbiony będzie.
Wielkość człowieka zależy też i od wielkości jego przeżyć. Przeżycia tworzą duchową sylwetkę; im są głębsze, tym bardziej człowiek zbliża się do obrazu Boga. Bóg, przez wielką miłość ku nam, wypisał na naszej duszy swoje oblicze. Pracą i cierpieniem pogłębiamy nasz duchowy związek z Bogiem i wtedy odbija się pełne światło oblicza Bożego na naszych duszach, na twarzach, na całym życiu.
A więc bierzmy swój krzyż naszych codziennych obowiązków i chodźmy za Nim.
Stacja I – Jezus skazany na śmierć
Stacja II – Jezus bierze krzyż na ramiona swoje
Stacja III – Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem
Stacja IV – Jezus spotyka Matkę swoją
Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi
Stacja VI – Weronika ociera twarz Jezusowi
Stacja VII – Jezus drugi raz upada pod krzyżem
Stacja VIII – Jezus pociesza płaczące niewiasty
Stacja IX - Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci
Stacja X – Jezus z szat obnażony i żółcią napawany
Stacja XI – Jezus do krzyża przybity
Stacja XII – Jezus na krzyżu umiera
Stacja XIII – Jezus z krzyża zdjęty i na ramionach swej Matki złożony
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Jezusowy grób. I mój grób. Długo pozostał w nim? „Trzeciego dnia zmartwychwstał".
I mój grób pozostanie za mną. Pójdę do Ojca. Wspominam przeszłość, ale ważniejsza jest przyszłość. Badam historię, jednakże ważniejsze jest życie. Ważniejsze jest to tysiąclecie, które nadchodzi, niż to które mija. Nie będę długo siedział przy grobie i płakał, choćby to był grób najsławniejszy. Idę w przyszłość. Już dziś pracuję dla życia, które przede mną, dla pokoleń, które idą, nadchodzą, dla zadań, które są do wykonania.
Dziś żyję jutrem. A chociaż ono do mnie nie należy, bo najważniejsze zadanie człowieka sprowadza się do chwili obecnej, to jednak pamiętać będę o tym, że przyszłość buduję dziś. Jaka praca dziś, taka jutro przyszłość. Jakie słowo produkuję dziś, takie będzie czytane jutro. Jakie myśli przekażę dziś, takie będą kształtowały pokolenia idące jutro. Wychowuję dziś tych, którzy jeszcze nie żyją. Sam się wychowałem na literaturze tych, którzy dawno pomarli, a ja żyję ich duchem. Moim duchem i moim słowem żyć będą ci, którzy po mnie przyjdą.
Zostawiam więc grób, tak jak Kościół zostawił poganom nawet Chrystusowy grób. „Dozwól umarłym grzebać umarłe swoje, a ty idź i głoś Królestwo Boże”.
Wstaję i idę za Panem i Ojcem Życia, za Ojcem przyszłego wieku.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Przypomnę sobie rzeźbę „Piety” – Michała Anioła Buonarroti. Dwie twarze: młodzieńcza twarz Maryi i pełna uśmiechu twarz Jezusa.
Jednak kończy się nawet krzyż. Nie jest on największym prawem tej ziemi. Dla krzyża jest tylko jeden Wielki Piątek na ziemi. Przyjdzie potem nadzieja Wielkiej Soboty. Przyjdzie triumf Wielkiej Niedzieli.
Jak dobrze jest pamiętać o tym w męce i w trudzie.
W Tobiem, Panie, zaufał! Najwyższym bowiem prawem nie jest krzyż, lecz życie. A największym zadaniem świata jest przywracać życie, niecić je, budzić, miłować. Jesteśmy synami życia, powołanymi do życia wiecznego. „Życie jest światłością ludzi".
Ilekroć krzyż mnie udręczy, wspomnę, że jestem powołany ze śmierci do żywota. Gdy trud pracy mnie zgnębi, pamiętać będę: skończy się praca, kartki papieru wyjdą, atrament wyschnie, pot z czoła obetrę, zapalę słońce Boże nad głową.
A jednak jestem dzieckiem życia. Krzyż pozostał za mną. Przede mną – Życie!
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
„A ja, gdy będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich ku sobie…”
Gdy Jezus umiera - życie daje. Śpiewamy w hymnie paschalnym: „Wódz Żywota umarły, króluje żyw”. Bóg zwycięża wtedy, gdy zda się umierać. Bo ciemności - dla Niego -są jeszcze światłością. Pozostały przy Nim, gdy umierał, najwspanialsze duchy: Maryja, Matka Słowa Wcielonego, i Jan, autor prologu o Logosie, o Słowie. „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo". Słowo - Bogiem było. Bogiem - Słowo.
Czy rozumiem, że Słowo jest tak wielką tajemnicą, iż Bogiem jest nazwane? Jakże muszę docenić tę tajemnicę! By ją docenić, trzeba było wielkiego ducha Jana. On, Ewangelista Słowa, został pod krzyżem i tam zrozumiał tajemnicę Słowa.
Pozostało więc pod krzyżem to, co najszlachetniejsze: Maryja, Matka Słowa Wcielonego, i Jan, twórca Ewangelii o Logosie, o Słowie.
Pod krzyżem wytrwać mogą wielkie duchy. Błogosławieni ci, którzy wytrwali…
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Dłonie, które błogosławiły, już nie mogą błogosławić… Błogosławione stopy, które nosiły Dobrą Nowinę, są przebite, aby już nie mogły jej nieść.
Człowiek uwięziony na krzyżu! Człowiek niewolnikiem twardego, bezdusznego drzewska. Człowiek, który chce dobrze czynić, a nie zdoła!
I cóż wtedy pozostaje? Czy to jest czas stracony? Czy już wszystek umarłem? Czy już nie mam nic do zrobienia?
Pozostaje jeszcze dużo. Jeszcze można wsłuchiwać się w słowa Tego, który przeszedł dobrze czyniąc, a teraz już nie może dobrze czynić, błogosławić, uzdrawiać, leczyć, mnożyć chlebów, karmić głodnych, pocieszać matek. Już nic nie może, ale jeszcze może rozmawiać z Bogiem: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" Ale jeszcze może wołać: „Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego".
Czy to nie najwspanialsza rzecz w życiu człowieka, gdy już nic czynić nie mogąc, może jeszcze oddawać i oddaje Bogu ducha? Potrzebne są człowiekowi takie chwile ogólnej niemożności działania, aby miał przynajmniej możność oddać Bogu, co Boże i ducha swego skierować ku Niemu.
Rozważmy życie tylu ludzi, którym pozostało już tylko to jedno. A jednak w takiej właśnie okoliczności zdziałali najwięcej.
Nawet krzyż mój, do którego jestem przybity, przyjmę z pełnym zaufaniem, bo jeszcze mogę na nim rozmawiać z moim Bogiem. Jeszcze mogę Mu oddać to, co mam najszlachetniejszego – ducha mego; Ojcze, w ręce Twoje…
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...